Ciasto mocno kawowe

Gulasz, prawie węgierski

Czas przełamać dyniową dominację. Węgierska kuchnia na całym świecie kojarzy się wszystkim z gulaszem, papryką i tokajem. Na Węgrzech byłam dość dawno, ale szczególnie w pamięć zapadły mi niekończące się pola słoneczników przy granicy z Rumunią. Ciężkogłowe, wesołe i złote wypełniały węgierski krajobraz aż po horyzont. Nie mogę się więc nie uśmiechać, gdy gotuję po węgiersku. Gorące, pikantne i rozgrzewające potrawy wnoszą do mojej kuchni zapach i przede wszystkim ciepło lata. Węgierska miłość do papryki wybuchła dość niedawno, bo dopiero w XIX wieku. Wtedy to Węgrzy zaczęli na potęgę stosować w kuchni kolorowe strączki papryk. Wcześniej bowiem Madziarzy uważali ją za owoc turecki, a że zawsze mieli silne poczucie niezależności, nie chcieli używać warzywa kochanego przez okupanta. Na szczęście Turcy zostali pod Wiedniem pobici przez polskiego króla i Węgrzy z czystym sumieniem  mogli z papryki zrobić królową swojej kuchni.
Właśnie Węgrami inspirowałam się robiąc moją potrawę, ale za chciało mi się w niej smaków bardziej południowych i dodałam oliwek. Przyznam nieskromnie, że ten gulasz smaczny jest bardzo.

Gulasz z oliwkami
1/2 kilograma mięsa (może być wieprzowe, wołowe)
2 średnie cebule
2 czerwone papryki
słoiczek zielonych oliwek bez pestek
2 listki laurowe
sól, pieprz
słodka czerwona papryka w proszku
szklanka wody

Mięso kroimy w średnią kostkę, podsmażamy na oliwie ok. 5-6 minut, dodajemy pieprz, sól i paprykę (ok. 2 łyżeczek). Przekładamy mięso do rondla z grubym dnem. Kroimy w kostkę cebulę, paprykę, oliwki w plasterki. Podsmażamy wszystkie warzywa na tej samej patelni co mięso. Przekładamy je do rondla. Na gorącą patelnie wlewamy wodę, tak uzyskany bulion wlewamy do rondla. Dusimy aż mięso zmięknie.
Serwujemy z kaszą lub z puree z ziemniaków. 

P.S. To chyba ostatnie w tym roku zdjęcie na tle mojej pięknej lawendy i rozmarynu, które dzieląc donicę bardzo się polubiły i pięknie rozrosły.

Komentarze

Prześlij komentarz