Ciasto mocno kawowe

Le tabbouleh prosto z Alp


Jest sobie gdzieś we francuskich Alpach malownicza wioska-miasteczko Orpierre (Złoty Kamień). Stare kamienne domy ukryte są w dolinie otoczonej wysokimi górami. Jest wśród nich nawet dom księcia z charakterystyczną półokrągłą wieżą. Do Orpierre wiedzie bardzo kręta droga (bodajże RN 75), z której roztaczają się najwspanialsze na świecie widoki na doliny, góry i pola lawendy. W Orpierre, gdy byłam małą dziewczynką, spędzałam wakacje. Biegałam z bandą dzieciaków po okolicy, ucinaliśmy sobie pogawędki ze staruszkami grającymi na placu w petankę, przyglądaliśmy się dorosłym, jak wypijali całe metry pastisa. Tak, tak podawano go na metry ustawiając odpowiednią liczbę szklanek na barowym kontuarze i nalewając do nich alkohol i dopełniając go wodą. Słowem Orpierre było najwspanialszym, najpiękniejszym i najbardziej zaczarowanym  miejscem na ziemi.
Dziś Orpierre to znane centrum wspinaczkowe dla amatorów zwisania na linie. Co roku, gdy tylko zrobi się ciepło, pojawiają się w Orpierre i dziwią się, że jest tu la mairie, a działa tylko jeden sklep spożywczy i jedna restauracja, gdzie pizzę (prawdopodobnie mrożoną - bo kto z miejscowych robiłby dla turystów prawdziwą!) serwuje się tylko w piątek. Cieszą się natomiast, że w miasteczku znalazło się miejsce dla świetnie zaopatrzonego sklepu wspinaczkowego. Po liny i karabińczyki nie trzeba jechać do Orange, czy nawet do Grenoble.
Natomiast dla mnie Orpierre to także smaki - owczego sera prosto od Pascala-owczarza, a także sałatka tabbouleh przygotowywana w La vieille forge - Starej Kuźni, gdzie mieszkaliśmy. Rodzice i ich znajomi zaganiali dzieciaki do jej robienia. Nazywana wymiennie tabbouleh albo zwyczajnie taboule bywa określana mianem sałatki alpejskiej. Dlaczego? Z jakiego powodu libański kuskus zawojował Alpy? Na te pytania nie znam odpowiedzi. Wiem natomiast, jak ją zrobić według mojego wakacyjnego przepisu.



Le taboule prosto z Alp
ok. 150 gramów kaszki kuskus
2-3 pomidory
1 długi ogórek
1 papryka
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
2-3 łyżki świeżej mięty (zimą może być mrożona)
1 1/2 cytryny
5-6 łyżek oliwy z oliwek
sól, pieprz do smaku

Najpierw przygotowujemy kuskus. Zalewamy kaszkę gorącą wodą, przykrywamy na 10 minut i czekamy aż napęcznieje. Rozdrabniamy ją widelcem. Dodajemy pokrojone w kostkę pomidory, ogórka, paprykę, świeże zioła. Polewamy oliwą i sokiem z cytryny, solimy i pieprzymy do smaku. Całość schładzamy w lodówce.


Ci którzy chcą poznać cudne Orpierre mogą zajrzeć na stronę gminy. Pod koniec października odbywa się tam tradycyjny targ owoców dawnych odmian - Le Marché aux Fruits anciens de la Toussaint.
A tu Orpierre z góry:

A dla miłośników dawnych odmian ich francuskie nazwy:

Quelques nom de poires exposées:
la grosse verte de Neffes, Frangipane, Royale d'hivers, Soeur Grégoire, Maman Levasseur, Passe Crassane, Triomphe de Jodoigne, Napoleon, Général Leclerc, Belle Angevine... La Pierre Corneille est particulièrement appréciée des adultes et enfants.

Quelques nom de pommes exposées :

Pepin de Bourgueil, Astrakan Rouge, Reale d'Entraygues, Coquette, Pomme Citron, La pointue de Trescléoux pomme locale ( Hautes-Alpes) qui contient d'excellentes vertus pour les diabétiques, en recette elle est le mariage idéale avec les gibiers cuite au four.

Komentarze

  1. zapowiada się rzeczywiście pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz sie zakochalam w tym targu! Mam wiec nadzieje, ze uda mi sie kiedys tam dotrzec pod koniec pazdziernika :)
    A taboulé zawojowal w sumie nie tylko Alpy, ale i Francje ogolnie, choc ta francuska wersja jest wlasnie nieco inna od oryginalu. To bylo jedno z pierwszych dan, jakie nauczylam sie przygotowywac we Francji jako nastolatka ;)

    Pozdrawiam serdecznie Sniezko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam taboule, Twoje wygląda pysznie i wiosennie świeżo :) Francuzi także je kochają. Proste, smaczne, lekkie. Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię tę sałatkę, ale przyrządzam ją trochę inaczej - pokrojone warzywa (ogórka, pomidora, paprykę i cebulę) dodaję do suchej kaszki kuskus, dodaję oliwy i soku z cytryny, posiekaną natkę pietruszki, przyprawiam i odstawiam na jakiś czas - myślę, że przynajmniej na godzinę albo dłużej. Kaszka chłonie soki, które wydzielają pokrojone warzywa oraz oliwę i sok z cytryny i pod ich wpływem mięknie i pęcznieje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z kolei nauczylam sie robic taboulé w Marsylii i od tego czasu taboulé kojarzy mi sie z upalami i latem ;) Tam robiono podobnie jak Hania-Kasia: taboulé zostawiano na noc w lodowce, zeby kasza napeczniala od soku i oliwy. A tak od siebie to lubie jej kwaskowatosc przelamac rodzynkami. A nazwe Orpierre zapamietuje, bo bardzo lubie latem sie szwendac po tamtych okolicach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pysznie brzmi. A ja jeszcze tego nigdy nie jadłam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda przepysznie! Oj zjadłabym taką miseczkę pomimo późnej godziny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz