Ciasto mocno kawowe

Książki czasem rozczarowują

Mam na półce kilka książek kucharskich, których kupno było zupełnym niewypałem. Oczywiście kupując dany tytuł nie sądziłam, że tak będzie. Przeglądałam przepisy, oglądałam zdjęcia i byłam święcie przekonana, że wybrana książka przyda mi się niesamowicie.
Mam książkę napisaną przez uznaną autorkę kulinariów, z której żadne danie mi się nie udało. Wciąż zastanawiam się w czym tkwi tajemnica i wciąż sięgam po tę książkę (z co raz mniejszym przekonaniem) w nadziei, że tym razem wyjdzie, ale każdy wypróbowany przeze mnie przepis to wielki niewypał.
Takim nieudanym zakupem jest dla mnie książka Ewy Aszkiewicz "Domowe wypieki. Ciasta i ciasteczka. Pyszne i sprawdzone przepisy kuchni polskiej". Do ostatniej części tytułu mam dużo uwag, ale po kolei. Kiedy kupowałam tę książkę wydawała mi się świetnie pomyślanym i zaplanowanym kompendium. Podzielona jest na rozdziały wg. rodzajów ciasta: drożdżowe, biszkoptowe, kruche, piaskowe, piernikowe, szarlotki i jabłeczniki, serniki, torty, serniki i torty bez pieczenia i ciasta świąteczne. Każdy rozdział poprzedza przepis podstawowy na opisywany rodzaj ciasta, uzupełniony zdjęciami krok po kroku. Fotografie w całej książce są całkiem ładne, opisy przejrzyste - nic tylko piec!
I tu się zaczyna mój dramat. Biszkopt parzony, biszkopcik bananowy, biszkopt orzechowy wyglądały nie jak biszkopty, ale jak placki. Babki z ciasta piaskowego zawsze wychodzą z zakalcem, a kruche placki są tak twarde, że zęby można na nich sobie łamać, o piernikach nie wspomnę. Serniki i serowce za suche... Mogłabym tak opowiadać o swoich porażkach pieczeniowych i pewnie uwierzyłabym, że zupełnie nie nadaję się do pieczenia ciast, gdyby nie to, że według innych przepisów wszystko wychodzi jak trzeba. Moje własne kulinarne improwizacje też się sprawdzają. Więc co jest przyczyną?

Komentarze

  1. Śnieżko, mam IDENTYCZNE odczucia co do tej fatalnej ksiażki! Nigdy nie trafiłam na coś tak kiepskiego, naprawdę. Ciasto kruche wyglada jak gniot, z resztą przepis na rzekome kruche to co najwyzej ciasto półkruche, tragiczne biszkopty, mieszanie nazw i pojęć... Tragedia :)

    Jedyne, z czego się cieszę to fakt, że kupiłąm te ksiażkę za grosze. Ale w sumie i tak przepłąciłam, bo nie jest ona warta złamanego grosza.

    PS Jeśli nie masz nic przeciw, dodam Cię do mych linków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że nie tylko ja jestem tą książką rozczarowana. Na szczęście też kupiłam ją za grosze. Nie mam nic przeciwko, będzie mi miło jeśli dodasz mnie do swoich linków:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz