Ciasto mocno kawowe

Miało być kulinarnie...


... ale coś nie wychodzi. Co ugotuję - zaraz zjedzone, nawet zdjęcia nie zdążę zrobić. Aż trzy książki kucharskie czekają w kolejce.

Muffinki (praca zbiorowa, Świat Książki)
Dostałam w komplecie z formą do pieczenia na urodziny od męża kochanego. Koleżanka z pracy zareagowała: ale wygodny. A to nie tak - bardzo chciałam taki prezent.
Muffinki kojarzą mi się z pewną delikatną dziewczyną, u której kosztowałam ich po raz pierwszy. Właściwie nie wiedziałam jeszcze wtedy o co chodzi z tym muffinkowaniem. Nie wiedziałam nawet, że są całe strony miłośników tych małych babeczek (http://www.muffinki.com/), że ścierają się w internecie frakcje zwolenników papilotek (papierowych foremek), form silikonowych i klasycznych blaszek. Że muffinki mogą być słodkie- czekoladowe, owocowe i pikantne - serowe i z mięsem.
Dla mnie muffinki były opowieścią o pewnej miłej rodzinie, gdzie mimo przeciwności losu i nieszczęść, pachniało nimi gdzieś w tle. To jak symbol domowego ogniska.
Muffinkuję i czasami boję się, że zamienimy się w rodzinę muffinów. Z czapeczkami, w papierowych spódniczkach, przysypani cukrem pudrem będziemy tuptać dostojnie przez miasto.
Muffinki to jest to - przepis może być punktem wyjścia do improwizacji. Nie miałam ćwierć kilograma parmezanu, więc dałam zwykłą, startą goudę. Wyszły pyszne muffinki z tymiankiem i serem.
Przedwczoraj robiłam muffinki czekoladowe i nie wiem jak, ale pełna forma wylądwała mi oczywiście odwrotnie na podłodze. Zaklęłam szpetnie, a potem śmiać mi się chciało, bo dzięki temu zafundowałam moim stopom i podłodze czekoladową maseczkę.
Resztę ciasta uratowałam i upiekłam 11 zamiast tuzina muffinek. I tak były pyszne.

Komentarze